środa, 12 sierpnia 2015

Bo jest aparatką.

Kiedy denerwuje Cię brak jakości zdjęć iJabłkiem, wtedy... Podejmujesz decyzję i inwestujesz w swoją zajawkę. Nie chcę być fotografem, chcę być aparatką. Przecież lustrzanka z nazwy mówi, by robić zdjęcia w lustrze prawda? 


fot. gdzieś w Kętrzynie-Koźle

Dopiero zaczynam swoją przygodę. Zajarana życiem i nowym dzieckiem zamuliłam na weekend aż do poniedziałku przez spontaniczny wypad na drugi koniec Polski. W takiej miejscowości jak Kędzierzyn-Koźle dziewczyna z aparatem w ręku była odbierana na ulicy ze zdziwieniem. Ludzie pytali mnie co robię oraz doradzali co fotografować, 'bo tego tu zaraz nie będzie'. Patrzę co to, a to stara zajezdnia. 
Ciekawe ile razy użyto w myśli słów "pewnie miastowa", kiedy szłam twardo do McDonaldsa w środku burzy z rozładowanym telefonem do mojego znajomego, by jakkolwiek wrócić do domu. Osoba z miasta często posiada świadomość o pewnych cechach charakterystycznych dla niej jako 'miastowa' jednak dopiero podróżując po naszym kraju odkrywam jak bardzo. 

Kilka próbnych strzałów z ostatniego weekendu, o tu. 










Najgorzej nie jest, ale chyba już pójdę.

Kumpelka


niedziela, 2 sierpnia 2015

Tam, gdzie liczy się zajawka.

Zostawiamy za sobą niezbyt wakacyjną pogodę i kierujemy się na Łódź!
W ŁDZ odbywały się w słoneczną sobotę 1 sierpnia zawody Vans Riot Shop 2015 - Poland, które postanowiliśmy odwiedzić jako ekipa FUEL TV Poland. Naszym zadaniem było zrobienie fotorelacji z tych zawodów na desce, ale...




fot. Zulu Kuki

Nie no. Na browara nie poszliśmy. Po prostu zauroczył nas wakacyjny klimat tego wydarzenia. Osobiście codziennie nie spędzam czasu na skateparku, tyrając jeden trick do bólu i krwii, jednak podczas zawodów było tak zajebiście i jarałam się jak dziecko nową lalką barbie. Moje podniecenie, ekscytacja i radość były wręcz identycznie jak podczas moich pierwszych zawodów... ale tanecznych. 

Nie wiem co się stało. Zastanawiałam się nad tą sytuacją, jadąc te 336 km prosto jak mówił mi Krzysztof. 


fot. Zulu Kuki 

Nasunął mi się jeden wniosek podczas rozmowy z Kukim
Energia. Wiadomo jako tancerze jaramy się tym co wyczynia się na parkiecie, ale.. Co raz częściej zauwazam, że wyłącznie tym co robią znajome sobie ziomeczki. Takie kumplostwo jest suabe, serio. Dlaczego? Zauważyć da to się na zawodach takich jak te Vansa. Nieważne kto, z jakiej ekipy, czy go lubię, czy przed chwilą nie wjechał na mnie i nie wywalił mnie na pysk, a może nie podoba mi się jego kolor guzika od spodni... Nie. Po prostu nie. Zawodnicy jarali się swoimi trickami nawzajem bez subiektywnych sugestii. I to było tak piękne, że mnie ujęło! 

fot. Zulu Kuki

Nie to hejtem na trójmiejską scenę taneczną, tylko spostrzeżeniem. Nie chodzi również o faworyzację, a przypomnieniem tego w czym się zakochaliśmy w kulturze tanecznej. 
Moje pierwsze myśli, gdy poszłam na zawody taneczne były właśnie o energii, ludziach, że każdy tutaj się cieszy, że łączy nas jedna zajawka. Przecież Hiphop nie ma dzielić nas, a łączyć - tak jak mówi klasyk! 'Ale nie chcę mi się iść na zawody, bo przecież dwa tygodnie temu były i znowu Ci sami będą startować i podobne walki, znam jego styl już na pamięć, bo byłem na jego 10 innych battelkach przez ostatnie pół roku...' Mówię temu nie.  
Do dziś fantastycznie wspominam taneczną majówkę, w której trzy dni pod rząd widziałam się z tańcorami, by razem bujać się i hajpować nawzajem.


fot. Zulu Kuki

Może dlatego, że jestem ich fanem. Zapewne Twoim również. Nauczyłam się tego właśnie od Kukiego, za co mu dziękuję. Dopiero później zarymował mi to VNM, hehe. Aczkolwiek o tym w następnym poście. Karma zawsze wraca i stosuję tę regułę na każdej płaszczyźnie życia. 




Kumpelka